To musiało się wydarzyć. 900-tonowa platforma z odbiornikiem zawaliła się na umieszczoną 120 metrów niżej czaszę radioteleskopu Arecibo. Tym samym spełnił się najgorszy ze scenariuszy, o którym pisaliśmy niespełna tydzień temu. Nie ulega wątpliwości, że zniszczenia są ostatnim gwoździem do trumny i kończą ponad 50-letnią historię tego legendarnego obiektu. Ostatnie lata pracy należały do najbardziej burzliwych, ale czasy świetności Arecibo zapamiętamy z pewnością na zawsze.
Widoczne uszkodzenia w Obserwatorium Arecibo. Grudzien 2020 r.
fot: Augusto Bello R
W listopadzie 2016 roku na łamach naszego portalu pisaliśmy o czarnych chmurach zgromadzonych nad legendarnym 900-tonowym radioteleskopem Arecibo usytuowanym w Puerto Rico. Po czterech latach od tamtego komunikatu ogłoszono, że ten potężny obiekt znany nie tylko z fenomenalnej pracy, ale też z filmów GoldenEye, Kontakt czy gry Just Cause 2 został oficjalnie wyłączony z użytkowania.
Radioteleskop, który do 2016 roku był uważany za największe tego typu urządzenie na świecie to nie tylko ogromny potencjał, ale też koszty utrzymania. Amerykańska fundacja National Science Foundation (NSF) we wrześniu 2016 roku poinformowała w liście otwartym o budżecie jaki jest potrzebny każdego roku, by radioteleskop utrzymać. Mowa o kwocie rzędu 12 milionów dolarów, z czego 4 miliony obserwatorium otrzymuje od NASA.
Wysokość budżetu fundacji przeznaczonego na cele związane z funkcjonowaniem radioteleskopu miała zostać zmniejszona, w związku z czym problemem stało się utrzymanie projektu na właściwym poziomie. Zmniejszony budżet związany jest z tym, że fundacja wspiera wiele innych projektów naukowych w różnych częściach świata – mowa m.in. o nowoczesnych teleskopach o niesamowicie wysokich parametrach.
Ten legendarny ponad 50-letni radioteleskop o wadze około 900 ton rozpoczął pracę 1 listopada 1963 roku i przyczynił się do wielu odkryć. Arecibo stracił tytuł największego radioteleskopu świata dopiero w 2016 roku, kiedy to powstał większy od niego radioteleskop FAST, o którym pisaliśmy w jednym z materiałów - Link.
Nadzieje, by utrzymać sprzęt przy życiu zweryfikowała mająca miejsce w sierpniu 2020 roku poważna awaria być może wiążąca się z brakiem środków na systematyczne inwestycje. W jej wyniku urwała się jedna z lin podtrzymujących metalową platformę uszkadzając fragment czaszy teleskopu, co uznano za zdarzenie niespodziewane. Z analiz ekspertów wynikało, że również pozostałe liny noszą ślady zużycia, a przy zwiększonym obciążeniu ich ryzyko zerwania i zniszczenia usytuowanej poniżej czaszy jest bardzo wysokie. Stwierdzono ponadto, iż naprawienie konstrukcji należy do trudnych i niebezpiecznych dla życia człowieka. Podobnie zresztą jak sam demontaż.
1 grudnia 2020 roku, czyli kilka miesięcy po poważnym incydencie doszło do zniszczenia na szeroką skalę. Czasza uległa zniszczeniu w wyniku zerwania lin i upadku konstrukcji o gigantycznej wadze. To przykry finał historii Arecibo, ale mając na uwadze reakcje na kolejne awarie i prognozy ekspertów, właśnie tak musiało się to zakończyć.
Jeszcze zbyt wcześnie, by zakładać powstanie w tym samym miejscu nowego urządzenia. Na ten moment wydaje się jednak, że sam ośrodek będzie pełnić inne funkcje niekoniecznie związane z pracą radioteleskopu.
Moment zawalenia się platformy z odbiornikiem.
Widoczne uszkodzenia w Obserwatorium Arecibo. Grudzien 2020r. fot: Augusto Bello R
Widoczne uszkodzenia w Obserwatorium Arecibo. Listopad 2020r. fot: University of Central Florida
Uszkodzenia w Obserwatorium Arecibo. Sierpień 2020r. fot: NSF/NAIC