151 lat temu gigantyczna burza słoneczna przeszła do historii, siejąc na świecie największe awarie ze wszystkich dotychczasowych burz. Obecnie słyszymy głównie, że wypluta z powierzchni Słońca plazma zakłóca pracę systemów satelitarnych i jest źródłem powstawania zórz polarnych. 151 lat temu było znacznie gorzej... Co by się stało gdyby w XXI wieku doszło do tak silnej burzy słonecznej? M.in. o tym w dalszej części tekstu.
Jakie skutki przyniosłaby rekordowa burza (1859r.) w XXI wieku?
fot. NASA/ESA
To był rok 1859, a dokładniej przełom 28 sierpnia - 2 września. Na powierzchni Słońca zaobserwowano duże plamy. 1 września Richard Carrington - amator obserwacji dostrzegł potężny rozbłysk. Wtedy wszyscy wiedzieli już, że koronalny wyrzut masy dotrze do Ziemi i prawdopodobnie jego następstwem będzie burza magnetyczna. Tak też się stało i to wcześniej niż przypuszczano. Plazma dotarła do naszej planety już 18 godzin po rozbłysku (zwykle trwa to od 2 do 4 dni). Mówi się, że była ona kreatorką rekordowej burzy magnetycznej na naszym globie. Oficjalnie rozpoczęła się 2 września. Zaburzając ziemski magnetyzm dokonała awarii sieci telegraficznych w całej Europie i Ameryce Północnej. Burza magnetyczna była tak silna, że papier znajdujący się w telegrafach zapalał się od iskier. Zorza polarna widoczna była wyjątkowo na całym świecie. Mówi się, że jej blask był tak silny, że obudził kopaczy złota z Gór Skalistych, którzy zaczęli szykować śniadanie myśląc, że to już ranek.
Wiele mówi się o tym, że kolejna tak silna burza słoneczna ma mieć miejsce w 2012/2013 roku. Niektórzy uważają, że ma być ona następstwem cyklu nadaktywności naszego Słońca. Nie da się jednak określić czy pogoda na "gorącej gwieździe" będzie tak agresywna jak się szacuje. Gdyby doszło do podobnego zjawiska jak to 151 lat temu możemy mieć niemałe kłopoty.
Z raportu National Research Council of the National Academies of Sciences (Amerykańska Akademia Nauk) wynika, że podobna burza, jak ta z roku 1859, dzisiaj mogłaby spowodować globalną katastrofę.
"Według NASA nieco większa burza, taka jak w 1921 roku, zniszczyłaby w samych Stanach Zjednoczonych ok. 350 transformatorów i lokalnych stacji elektroenergetycznych, dostarczających energii dla 130 milionów osób. Burza wielkości tej z 1859 roku mogłaby zniszczyć cały system energetyczny krajów uprzemysłowionych. Spalone transformatory nie mogą być naprawione, trzeba je wymienić na nowe, a czas produkcji jednego wynosi ok. 12 miesięcy, pod warunkiem, że fabryka ma zapewnione dostawy surowca i energii, na co w takich warunkach trudno liczyć. Zapasów transformatorów prawie nie ma. Sieci energetyczne w Europie są ze sobą mocno powiązane, co grozi reakcją łańcuchową - awaria części sieci pociąga za sobą przeciążenie innych fragmentów i kolejne awarie. Ochronę mogą stanowić systemy wczesnego ostrzegania oraz kondensatory zabezpieczające transformatory energetyczne. Obecnie jednak system wczesnego ostrzegania posiada tylko USA i jest on zużyty, a żadna inna ochrona nie jest stosowana." - Wikipedia
Źródło: wikipedia.org