Naukowcy z NASA wraz z 9 innymi instytucjami dokonali niespodziewanego odkrycia. Prawie 20 metrów pod lodową powierzchnią najbardziej odległego z jezior Antarktydy odkryto
żywe organizmy. Przez
3000 lat pozostawały
odizolowane od wpływów zewnętrznych. To imponujące, tym bardziej, że warunki panujące w jeziorze są zupełnie niesprzyjające. Długa ścieżka ewolucji pomogła jednak w przetrwaniu.
Brak światła, -22C oraz izolacja od 3000 lat nie przeszkodziły w przetrwaniu
fot. NASA Ames/Chris McKay
Pod lodem na głębokości
19.8 m panuje grobowa cisza. Warunki umożliwiające życie są niesprzyjające, a właściwie nie istnieją.
Brak dostępu do światła, temperatura -22 stopni Celsjusza oraz kompletna
izolacja od wpływów zewnętrznych przez 3000 lat.
Po zbadaniu zgromadzonego materiału badawczego w postaci próbek uzyskanych z odwiertu okazało się, że jezioro
Vida nie jest jednak martwe. Odkryto różnorodne
bakterie, które co warto podkreślić
przetrwały bez dostępu do źródła energii takiej jak Słońce. Żywią się osadem organicznym znajdującym się na dnie jeziora, a proces ich rozmnażania (podział komórek) z racji m.in. niskiej temperatury odbywa się co około 120 lat.
Naukowcy twierdzą, że odkrycie życia w jednym z najciemniejszych i najzimniejszych miejsc na Ziemi zwiększa ich ograniczoną wiedzę na temat życia w ekstremalnych warunkach na naszej planecie, a także poza nią. Co istotne, wyniki analiz mogą też pomóc w określeniu szans na istnienie życia na przykład w podziemnych warstwach Marsa.
Próbki z jeziora były pobierane z uwzględnieniem wszelkich zabezpieczeń.
Sterylne warunki i specjalistyczny sprzęt pozwoliły na nieskażenie dziewiczego ekosystemu.
Źródło: jpl.nasa,
credit: NASA Ames / Chris McKay