Naukowcy dokonali wstępnej analizy próbek asteroidy Bennu uznawanej za jeden z najbardziej
zagrażających Ziemi obiektów. Wstępne badania blisko 1% próbek sugerują, że znajdujące się w nich chondry znane z dotychczas badanych meteorytów różnią się. To z kolei oznacza, że planetoidy mogą posiadać zdecydowanie bardziej zróżnicowany skład niż dotychczas się wydawało.
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Chondry to struktury geologiczne, które rozsiane są w materii meteorytu. Powstają wówczas, gdy skała schłodzona w kosmosie zostaje rozgrzana do stanu częściowego stopienia (1550 stopni Celsjusza), a następnie ulega gwałtownemu schłodzeniu. W efekcie roztopione materiały twardnieją przybierając formę kulistych skupień krystalicznych.
Zbadanie zaledwie około 1% próbek już teraz pozwala stwierdzić, że wyniki są
zaskakujące, a kolejne wieloletnie analizy pozwolą odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących chociażby początków życia na Ziemi.
Analizy próbek asteroidy Bennu są prowadzone podobnie jak w przypadku materiałów ziemskich. Eksperci przypisują nazwy do składników, a także szukają przyczyny zmian, które w nich zaszły.
To, że Bennu nie zawiera standardowych chondr znanych z dotychczas zbadanych przez ludzkość obiektów pokazuje jak
niewiele jeszcze wiemy na temat szerokopojętego Wszechświata. Coraz odważniej pomimo tak wczesnej analizy mówi się też o możliwości występowania na Bennu w przeszłości
wody. Do oficjalnych wyników badań całości pobranego materiału jest jednak jeszcze daleko i nie można wykluczyć, że próbki mogą zawierać elementy innego rodzaju skał występujących w Układzie Słonecznym.
Trzy ziarna w milimetrowej próbce Bennu mają podobny skład i kształt do chondry znalezionej w meteorycie Murchison, który spadł nad Australią w 1969 roku. Dwa fragmenty w próbce z Bennu są zmiażdżone prawdopodobnie w wyniku kontaktu z wodą.
Obiekty podobne do chondr sugerują, że Bennu może
różnić się od wszystkich znanych planetoid. Co ciekawe, naukowcy znaleźli również fragmenty podobne do chondry w próbce przywiezionej z planetoidy 162173 Ryugu przez japońską misję Hayabusa2 w 2020 roku.
To, czego dowiedzieliśmy się dzięki próbkom z Ryugu i Bennu, to fakt, że istnieje wiele planetoid, które nie pasują do meteorytów obecnych w naszych kolekcjach – stwierdzili eksperci. Odkrycie, w jaki sposób powstały nie jest łatwe. Pomóc może dalsza analiza próbek z Bennu i więcej misji kosmicznych organizowanych w celu dostarczenia na Ziemię większej ilości materiałów.
Gdyby naukowcom udało się odkryć, w jaki sposób powstały chondry, łatwiej byłoby stwierdzić jak istotnym elementem były przy
powstawaniu planet czy planetoid.
Już od dawna coraz głośniej mówi się o wpływie asteroid na
rozwój życia na Ziemi. To one mogły na naszą planetę dostarczyć szereg związków chemicznych będących budulcem życia. To, że miliardy lat temu nasza planeta raz po raz odczuwała ciosy zadawane przez asteroidy i meteoryty nie jest wymysłem. Być może od tego właśnie zaczął się proces powstawania życia. Badanie OSIRIS-Rex to jednak nie tylko poszukiwanie tropów mogących potwierdzić, że
życie na Ziemi rozpoczęło się od uderzeń asteroid i meteorytów, ale też "dmuchanie na zimne" i obserwacja potencjalnie zagrażających Ziemi obiektów.
„
Próbka OSIRIS-REx to największa bogata w węgiel próbka asteroidy, jaką kiedykolwiek dostarczono na Ziemię, i pomoże naukowcom zbadać pochodzenie życia na naszej planecie dla przyszłych pokoleń” –
powiedział administrator NASA Bill Nelson. „
Prawie wszystko, co robimy w NASA, ma na celu udzielenie odpowiedzi na pytania o to, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Misje NASA, takie jak OSIRIS-REx, poprawią naszą wiedzę na temat asteroid, które mogą zagrozić Ziemi, dając nam jednocześnie wgląd w to, co leży poza nimi. Próbka wróciła na Ziemię, ale przed nami jeszcze mnóstwo nauki – nauki, jakiej nigdy wcześniej nie widzieliśmy”.
Próbki z asteroidy Bennu
fot. NASA/Erika Blumenfeld & Joseph Aebersold
Tajemnice ukryte w skałach i pyle asteroidy będą badane przez nadchodzące
dziesięciolecia, dostarczając wglądu w to, jak powstał nasz Układ Słoneczny, w jaki sposób materiały będące prekursorami życia mogły zostać zasiane na Ziemi oraz jakie środki ostrożności należy podjąć, aby uniknąć zderzeń asteroid z naszą planetą.
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu wylądowała na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Po raz pierwszy o misji sondy OSIRIS-Rex informowaliśmy Was
w 2011 roku. Z kolei w 2016 roku pisaliśmy, że sonda kieruje się już w stronę asteroidy
Bennu, która jak wynika z analiz włoskich astronomów w latach 2169-2199 zbliży się do Ziemi ośmiokrotnie, a
ryzyko kolizji wynosi 0,07%. Pod koniec września przekazaliśmy Wam informację o efektach tej wieloletniej misji, a więc
sprowadzeniu na Ziemię próbek, które z pewnością pomogą poznać tego typu obiekty lepiej – również pod względem twardości, co w przypadku ryzyka kolizji może mieć bardzo duże znaczenie.
Tak jak wspomnieliśmy, szacuje się, że ryzyko kolizji z naszą planetą wynosi obecnie 0,07%. W przypadku uderzenia doszłoby do potężnych zniszczeń, o których lepiej szerzej nie wspominać. Uspokajamy jednak – „szanse” na zderzenie z Ziemią są aktualnie niewielkie. Oczywiście
ocena ryzyka na około 150 lat naprzód może okazać się niekoniecznie wiarygodna, ale właśnie dlatego wyliczenia będą wielokrotnie powtarzane.
Trzeba jednak podkreślić, że asteroida Bennu
uznawana jest za jeden z najbardziej zagrażających Ziemi obiektów. Być może dlatego 800 milionów dolarów, które pochłonęła misja wydaje się kwotą niewielką. Nawet jeśli w tą kwotę nie jest wliczany koszt rakiety.
Źródło: nasa.gov