16 października 2013 roku, czyli 8 miesięcy po niespodziewanym uderzeniu meteorytu w Czelabińsku udało się wydobyć z dna jeziora Czebarkul ponad półtonowy fragment, który jest prawdopodobnie jednym z najcięższych, jakie kiedykolwiek udało się odkryć na powierzchni Ziemi. Podczas procesu wynoszenia obiekt uległ niespodziewanemu pęknięciu. Ważenie również nie obyło się bez kłopotów - nacisk na powierzchnię wagi był tak duży, że przyrząd najzwyczajniej uległ uszkodzeniu.
Ogromny meteoryt spadł na terytorium Rosji 15 lutego 2013 roku. Podczas przelotu eksplodował na wysokości około 10 kilometrów nad ziemią, dzieląc się na drobniejsze, równie groźne odłamki. Siła eksplozji była tak silna, że uszkodzeniu uległo wiele budynków. Ucierpieli również mieszkańcy okolic, którzy narażeni byli przede wszystkim na skaleczenia odłamkami szkieł z pękających szyb zainstalowanych w budynkach.
Upadek bolidu zarejestrowało wiele kamer, dzięki czemu zdarzenie zostało stosunkowo dobrze udokumentowane. M.in. dlatego szybko udało się określić miejsce upadku największego fragmentu. Było to jezioro Czebarkul, z którego wczoraj wydobyto około 570-kilogramowy fragment. Wiadomo już, że rozpadł się przynajmniej na trzy mniejsze części. Jest to jednak jeden z najcięższych fragmentów kosmicznych obiektów, jakie w historii udało się odkryć mieszkańcom Ziemi.
Nic dziwnego że się rozsypał jak wyciagali go w tak prymitywny sposób.
Jak widać tam po prostu potrafią "zpartaczyć" wszystko, więc nic dziwnego że wrak Tupolewa podobnie potraktowali.
Po prostu 0 profesjonalizmu...